To nie jest historia o tym, ile płacisz copywriterom (choć czasem to też boli). To opowieść o ukrytych kosztach, które zjadają Twój budżet, gdy klienci błądzą we mgle skomplikowanych tekstów. Wyobraź sobie labirynt z napisem „regulamin” albo instrukcję obsługi, która sama potrzebuje instrukcji obsługi. Znajome?
Klient nie rozumie, więc dzwoni. Dzwoni znowu. I jeszcze raz. A Twój dział obsługi zamienia się w centrum tłumaczeń z biurokratycznego na polski. Efekt? Pieniądze firmy płyną szerokim strumieniem – na obsługę telefonów, maili i sfrustrowanych klientów. A przecież efektywna komunikacja z klientem mogłaby ograniczyć te koszty. Światełko w tunelu nazywa się prosty język i – uwaga – naprawdę działa. Nie wierzysz? Mam dla Ciebie historie, które przekonały nawet największych sceptyków.
Urząd Miasta w Tychach postanowił zrobić coś, co dla wielu wydawało się niemożliwe – sprawić, by urzędowy język stał się... ludzki. Tak po prostu. Bez „uprzejmie informujemy” i „w nawiązaniu do”. Rezultat? 99% mieszkańców (tak, prawie wszyscy!) wreszcie zrozumiało, czego urząd od nich chce [1].
Co się zmieniło? Wszystko! Telefony do urzędu? Przestały się urywać. Kolejki? Skurczyły się jak sweter po upraniu w 90 stopniach. A urzędnicy? Odkryli, że mogą mówić jak ludzie do ludzi – i świat się nie zawalił!
Może się wydawać, że urzędy skarbowe to ostatni bastion zawiłego języka. Tymczasem Ministerstwo Finansów postanowiło zrobić eksperyment, który wywrócił do góry nogami wszystko, co wiemy o komunikacji z podatnikami.
Wyobraź sobie dwie koperty ze skarbówki (tak, wiem – już na samą myśl robi się nieprzyjemnie). W jednej klasyczne pismo rodem z PRL, w drugiej – komunikat napisany ludzkim językiem. Co się stało? Cud! Ludzie zaczęli szybciej płacić zaległe podatki. A dokładnie średnia ściągalność wzrosła o 225 zł na podatnika [2]. A teraz pomyśl, że takich pism urząd wysyła miliony. Nagle prosty język w komunikacji jawi się jako złoty środek na dziurę budżetową 😉.
Brytyjczycy też postanowili zrobić coś szalonego – stworzyć portal rządowy, który każdy zrozumie. Bez „procedowania", bez „ram legislacyjnych", bez potrzeby tłumacza z urzędniczego na angielski. Portal GOV.UK to przykład tego, jak prosty język w obsłudze klienta może zmienić relację między państwem a obywatelem. Koniec z wertowaniem paragrafów i szukaniem ukrytego sensu w gąszczu urzędniczej nowomowy. Zamiast tego – jasne komunikaty i konkretne instrukcje. Efekt? Miliony funtów oszczędności na obsłudze zapytań (bo ludzie rozumieli wszystko za pierwszym razem!), mniej sfrustrowanych obywateli i – co najlepsze – wzrost zaufania do administracji [3]. Kto by pomyślał, że wystarczy pisać tak, jak się mówi?
Również Amerykańskie Centrum Prostego Języka (Center for Plain Language – tak, istnieje taka organizacja!) potwierdza, że klarowna komunikacja to nie tylko mniej bólu głowy przy czytaniu. To konkretne oszczędności i większa efektywność [4]. Dokumenty napisane prostym językiem są jak dobrze zaprojektowana autostrada – szybciej się po nich jedzie, raczej nie ma wypadków po drodze, a do celu dociera więcej osób. W praktyce oznacza to mniej telefonów do obsługi, mniej pomyłek i więcej zadowolonych klientów.
Pewnie myślisz: „Fajnie, ale u mnie to nie przejdzie”. Słyszałam to już wiele razy – od bankowców, prawników czy urzędników. Jednak każda firma czy instytucja, niezależnie od branży, może zyskać na prostym języku. Czy sprzedajesz skarpetki, czy doradzasz przy fuzjach i przejęciach – Twoi klienci są przede wszystkim ludźmi. A ludzie lubią rozumieć, co czytają.
Ale jak zacząć? Jeśli zastanawiasz się, jak pisać prostym językiem, oto kilka szybkich wskazówek:
Widzisz już, że zalety prostego języka to nie fanaberia językoznawców czy wymysł specjalistów od komunikacji. To twarde narzędzie biznesowe, które potrafi zmienić straty w zyski. Jak dobry księgowy, tylko że zamiast cyfr porządkuje słowa. Jeśli zdecydujesz się spróbować, z czasem zobaczysz efekty – mniej pytań, więcej zadowolonych klientów i... więcej pieniędzy na koncie.
***
Materiały, z których korzystałam:
[1] źródło
[2] źródło
[3] źródło
[4] źródło
odnowasłowa
Poniatowskiego 5
00-000 Warszawa